Wspomnienia Lucyny – relacja z wrześniowego spotkania Znane i nieznane losy bliskich

Awatar Bogusława Serzysko

Wrześniowe spotkanie z cyklu „Znane i Nieznane losy bliskich” odbyło się tradycyjnie w ostatnią środę miesiąca w Bibliotece Publicznej w Łazach. Wspomnienia nieżyjącej mieszkanki pani Lucyny Gromadki przeniosły nas do Rokitna Szlacheckiego – rodzinnej miejscowości, w której 18 grudnia 1924 roku przyszła na świat. Szczególnie głęboko zachowały się w jej pamięci obrazy z najmłodszych lat. Z rozrzewnieniem opowiadała o dworze należącym do rodziny Poleskiech: „Dwór w Rokitnie był piękny, drewniany, z równie piękną biblioteką. We dworze pracowała moja ciocia, siostra mojego taty i czasami tam do niej chodziłam. Wrażenie na mnie robiło wnętrze budynku, szczególnie jadalnia z dużym drewnianym stołem i biblioteka z ciemnymi regałami, a na nich tysiące książek. Meble były zabytkowe – solidne, drewniane. Do kościoła pani Poleska przyjeżdżała z córką powozem na mszę. Siadały w ławce specjalnie dla niej przygotowanej i zarezerwowanej”. Edukację rozpoczęła w szkole podstawowej w Rokitnie Szlacheckim. Przez nauczycieli pracujących w szkole często przygotowywane były uroczystości patriotyczne. Doskonale zapamiętała kierownika szkoły pana Schimscheinera, który na krótko przed wybuchem II wojny światowej  wraz żoną i dziećmi zamieszkał w Rokitnie Szlacheckim: „Pan Schimscheiner miał mundur, toteż kiedy wybuchła II wojna światowa dostał kartę mobilizacyjną. Był on bardzo lubianym przez dzieci nauczycielem, wraz z rodziną mieszkał w starym budynku drewnianej szkoły”, już nieistniejącym.
Po ukończeniu szkoły podstawowej Lucyna rozpoczęła naukę w Koedukacyjnym Gimnazjum w Zawierciu. W ciepłe dni do szkoły jeździła na rowerze, zimą natomiast była na stancji w Zawierciu u cioci. Z sentymentem wspominała spacery ulicą 3 Maja w Zawierciu, miejscem spotkań popularnym wówczas wśród młodzieży, która umawiała się na tzw. „Trzeciaku”. Edukacja w szkole średniej nie trwała długo, wybuchła II wojna światowa i wkrótce Niemcy kierowali młodzież od 14 roku życia na roboty przymusowe, toteż aby uniknąć pracy z dala od najbliższych i rodzinnego domu, wcześnie wyszła za mąż. Wojna to tragiczne losy wielu Polaków. Za przynależność do organizacji partyjnej PPS aresztowany był brat taty Stanisław Supernak, więzień Auschwitz, ale udało mu się przeżyć. Niestety nie miał tego szczęścia inny krewny, który był na wysokim stanowisku w  Fabryce Cementu w Wysokiej przed II wojną światową. Pani Lucyna opowiadała o nim tak: „Nazywał się Ferdynand Janus. Mieszkał w Zawierciu. Do pracy w Wysokiej przyjeżdżał najpierw do Łaz. Przy dworcu czekał na niego powóz. Zabierał mnie nim na Wysokę”. W nagranej relacji często wracała do najmłodszych lat i wydarzeń jakie zapamiętała: „W przedwojennym Rokitnie były trzy sklepy: Parzoch miał rzeźnię, był sklep u Tokarskich i siostra mojego ojca miała też sklep. W Rokitnie była też piekarnia. Właścicielem jej był Żyd Josek i wynajmował ją rodzinie Zdanowskich.  W Rokitnie często odbywały się zabawy. Kiedy byłam dzieckiem rozpoczęłam naukę gry na skrzypcach. Przyjeżdżał z Zawiercia pan Knap, który mnie uczył. Ten pan był „kapelmajstrem” grupy muzykantów, którzy przyjeżdżali w nasz okolice i grali na zabawach. Tata mój pracował na kolei, dlatego w domu nie odczułam biedy”. Oglądając nagraną relację, widać było ogromny sentyment do rodzinnej miejscowości, która głęboko zapadła w pamięć naszej bohaterce choć od wielu lat mieszkała już w Łazach.

Osoby zgromadzone na spotkaniu Znane i nieznane losy bliskich, siedzące tyłem do fotografa, wpatrzone w ekran rzutnika
Skip to content